czwartek, 14 marca 2013

Trzymajac sie za rece


       Dlaczego  napisalem , ze wtedy bylo pasmo nieszczesc.Bo bylo , prawo serii, fatum, kataklizm, niby wszystko szlo jak nalezy, praca, dom , zona, dziecko, wymarzona corka,samochod,pomyslalby ktos sielanka, a jednak bylo inaczej.
       Myslalem , ze wszystko uklada sie wg planu, mojego planu, szczesliwa rodzina, wspolne tematy , wspolne wieczory ,spacer z dzieckiem itd.A jednak cos bylo nie tak , cos wkradalo sie w ten moj scenariusz , zlego,nie dobrego, ale ja wtedy na to nie zwracalem uwagi, moj kolejny blad
        Jak juz przedtem pisalem kazde z nas mialo swoje zycie, swoj dom, swoje radosci, smutki i tragedie,ja nie wiedzialem dlugo co ja spotkalo, a i ona nie wiedziala czego ja doswiadczylem. Ja zajety swoimi sprawami, swoim malzenstwem , juz nie mysllem zeby ja spotkac,przelatywalo mi to przez mysl , ale raczej jako kolezanke,ponoc mialem szczesliwa rodzine, nic podobnego.Pozory myla
       Moja zone poznalem na zabawie,wlasciwie koleznaka nas poznala , mila sympatyczna dziewczyna, spedzilismy ten wieczor na tancach, i umowilismy sie na przyszla zabawe za tydzien. Przyszla , choc jak potem sie przyznala nie chciala. No i zaczelo sie tzw chodzenie , spacery zabawy , wspolny dojadz do szkoly.Duzo czasu minelo zanim zlapalem ja za reke o pocalunku nie wspomne.Skonczylismy szkoly, ona swoja ja swoja, pierwsza praca itd.
       Widywalismy sie raz na tydzien , czasami dwa razy,przewaznie w niedziele,czas nam mijal , niby byla miedzy nami wiez , ale jakas taka dziwna,brakowalo tej spontanicznosci,tego lgniecia  jedno do drugiego.Brakowalo tego co widzialem u innych  par. Czy nie powinienem zweryfikowac wtedy swoich uczuc, czy nie powinienem trzezwiej spojrzec na ten  zwiazek.Powinienem , nie zrobilem tego,a skutki wyjda po latach.
      Ilez bylo takich sytuacji w ktorych powinienem powiedziec dosc, a ja chyba zaslepiony tego nie zrobilem , zawsze tlumaczylem sobie , ze ja zmienie , ze sama zrozumie , i brnalem dalej i dalej...
      Teraz ktos pomysli glupek, i bedzie mial racje, bo, bo to co sie wydarzylo powinno polozyc kres temu zwiazkowi , ale nic z tego , przeciez  ja jestem "szlachetny" wybacze i wybaczylem , zdrade.Co prawda jeszcze przed slubem, ale zawsze.
      Poszla do lozka z kolega z pracy, zonatym, potem tlumaczyla , ze wypili itd,powinienem wtedy trzasnac drzwiami i koniec piesni,ale nic z tych rzeczy.
      Miala jeszcze inne sprawki na sumieniu , ale ja bylem slepy, gluchy, zapatrzony w nia z mocnym postanowieniem ze naprawie swiat, i tak ten moj swiat naprawialem, gluchy na glosy z zewnatrz,Nie bede opisywal ,bo po co.
      Tak z sielanki , robil sie horror,lozko zamiast nas laczyc dzielilo, przyczyna? no kto zgadnie.To proste,byl ktos, dowiedzialem sie po latach. byl moment , wrocila z pracy,lekko podpita, lubila alkohol, powidziala mi ze chce odejsc, jakos ja zatrzymalem , blad , niepotrzebnie,trzeba bylo zacisnac wargi , niech idzie do swojego kochasia , i nie pozwolic wrocic , byloby po sprawie juz dawno, ale ja jak zawsze chce ratowac to co powinno sie rozpasc, na swoje nieszczescie.
     Bylo coraz gorzej , juz nie staralem sie nic robic zeby sie zmienila , juz sily nie mialem, ale zylem praca,dziecmi
                                                                       CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz