Taki byl poczatek, niewinne pisanie ,
opowiadanie o sobie o tym co wydarzylo sie w naszym zyciu, nazywala mnie swoim
mlodszym braciszkiem, bo jestem 5 m-cy mlodszy, nawet dawalismy sobie rady jak
ratowac nasze chore malzenstwa, bo byly chore, moje na pewno tak , a jej?, hm
moze i tak, na pewno nie wiem, skad moge wiedziec gdzie prawda, skad moge
wiedziec, czy na pewno bylo tak jak mowila.
No i nadszedl ten dzien , to byla jej inicjatywa , spotkajmy sie, serce o malo mi nie wyskoczy , umowilismy sie , Ona przyjedzie do mnie, mieszka 30 km odemnie, zgadzam sie , wszak nie odmawia sie kobiecie. Z niecierpliwoscia czekam na ten dzien, nic i nie idzie w pracy , moje mysli sa daleko , blisko niej , a wlasciwie tylko przy niej i obawa, znow to samo , zawsze mam do siebie dystans,a jak mnie zobaczy i sie rozczaruje? ale co mi tam raz kozie smierc.
I nadeszla ta godzina , , jade na spotkanie , spotkanie po latach, wielu latach, z ta z ktora powinienem byc juz dawno na zawsze ,tak w tym momencie czulem , i tak myslalem.
Male perturbacje , niezbyt dokladnie sie umowilismy, podjezdzam w to miejsce, o ktorym mowilismy , nie ma jej , mysle, wykiwala mnie, juz mialem zawrocic, cos mnie tknelo , podjade kawalek dalej , moze tam bedzie , JEST
Zatrzymuje samochod kolo niej , widze, widze , sliczna dziewczyne , w dobrym samochodzie , ale z tym samym usmiechem , a wiec jednak nie wykiwala mnie , jest , a moze jest na chwile i zaraz cos wymysli , bo zobaczy zmeczonego faceta w starym aucie.
Nic podobnego , padamy sobie w ramiona , miomochodem , z glebi serca , mowie trzy slowa , ktore utkwily jej w pamieci, a ktorych ja nie pamietalem , to bylo spontaniczne i jakze piekne
Jedziemy , jej autem , zabiera mnie na niby randke , wszystko juz ma zaplanowane, potem mi powiedziala, jak to mialo wygladac. Troche plan nam sie zmienil , bo tak dobrze nam sie rozmawialo, ze zrezygnowala z pewnej czesci planu.
Pojechalismy do baru, kawiarni , niech to nazwie ktos jak chce, i opowidalismy o sobie o tym co bylo , jest,o wszystkim i o niczym, rozmowa sie kleila , nie bylo sekundy milczenia.
Patrzylem na Nia i myslalem , nic sie nie zmienila , gadula, zawsze lubila mowic,ale tez umiala sluchac , i co dziwne , na tym spotkaniu powiedzialem jej wszystko, o sobie , moim zyciu , smutkach i troskach, i Ona mnie. Rozstalismy sie pozno, choc wcale nie chcielismy tego, nie moglismy sie od siebie oderwac, ale trzeba bylo, kazde z nas mial wtedy swoj dom , ja prace , Ona tez miala swoje obowiazki, jakby nie bylo dom rodzina, no i kawalek drogi do domu
cdn...
No i nadszedl ten dzien , to byla jej inicjatywa , spotkajmy sie, serce o malo mi nie wyskoczy , umowilismy sie , Ona przyjedzie do mnie, mieszka 30 km odemnie, zgadzam sie , wszak nie odmawia sie kobiecie. Z niecierpliwoscia czekam na ten dzien, nic i nie idzie w pracy , moje mysli sa daleko , blisko niej , a wlasciwie tylko przy niej i obawa, znow to samo , zawsze mam do siebie dystans,a jak mnie zobaczy i sie rozczaruje? ale co mi tam raz kozie smierc.
I nadeszla ta godzina , , jade na spotkanie , spotkanie po latach, wielu latach, z ta z ktora powinienem byc juz dawno na zawsze ,tak w tym momencie czulem , i tak myslalem.
Male perturbacje , niezbyt dokladnie sie umowilismy, podjezdzam w to miejsce, o ktorym mowilismy , nie ma jej , mysle, wykiwala mnie, juz mialem zawrocic, cos mnie tknelo , podjade kawalek dalej , moze tam bedzie , JEST
Zatrzymuje samochod kolo niej , widze, widze , sliczna dziewczyne , w dobrym samochodzie , ale z tym samym usmiechem , a wiec jednak nie wykiwala mnie , jest , a moze jest na chwile i zaraz cos wymysli , bo zobaczy zmeczonego faceta w starym aucie.
Nic podobnego , padamy sobie w ramiona , miomochodem , z glebi serca , mowie trzy slowa , ktore utkwily jej w pamieci, a ktorych ja nie pamietalem , to bylo spontaniczne i jakze piekne
Jedziemy , jej autem , zabiera mnie na niby randke , wszystko juz ma zaplanowane, potem mi powiedziala, jak to mialo wygladac. Troche plan nam sie zmienil , bo tak dobrze nam sie rozmawialo, ze zrezygnowala z pewnej czesci planu.
Pojechalismy do baru, kawiarni , niech to nazwie ktos jak chce, i opowidalismy o sobie o tym co bylo , jest,o wszystkim i o niczym, rozmowa sie kleila , nie bylo sekundy milczenia.
Patrzylem na Nia i myslalem , nic sie nie zmienila , gadula, zawsze lubila mowic,ale tez umiala sluchac , i co dziwne , na tym spotkaniu powiedzialem jej wszystko, o sobie , moim zyciu , smutkach i troskach, i Ona mnie. Rozstalismy sie pozno, choc wcale nie chcielismy tego, nie moglismy sie od siebie oderwac, ale trzeba bylo, kazde z nas mial wtedy swoj dom , ja prace , Ona tez miala swoje obowiazki, jakby nie bylo dom rodzina, no i kawalek drogi do domu
cdn...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz