poniedziałek, 11 marca 2013

Trzymajac sie za rece


narodziny

jest  ,wiosna  , maj,drzewa w pelnej zieleni,wszystko wraca do zycie po dlugiej zimie.
Przychodze na swiat
Jakze musial to byc radosny dzien dla moich wspanialych rodzicow,dziadkow i siostry cztery lata starszej.
O rodzicach:
Mama-wspaniala kobieta , wszyscy ja lubili i lgneli do niej ,zawsze byla u nas "pelna chata"szczegolnie w czasie swiat.
Zawsze usmiechnieta i zawsze zapracowana,prala ,sprzatala, gotowala,i dbala o wszystko i wszystkich
Ojciec-surowy,a jednoczesnie cieply czlowiek,zlote rece,potrafil zrobic wszystko , z niczego cos
Dziadkowie:
Mama ojca-mala drobna,pelna ciepla i milosci do wszystkich i wszystkiego,nie wiele pamietam , odeszla za szybko, bylem jeszcze maly,
ojciec ojca -stanowczy zasadniczy, w koncu wychowany w zaborze pruskim "porzadek musi byc",ale w tym porzadku,znalazlo sie miejsce na uczucia , jakim nas darzyl.
Mama mamy-przyszla na wies  z miasta,nastepna wspaniala kobieta
Ojciec mamy-cieply serdeczny czlowiek,malomowny,pracowity
     Tak po krotce o rodzinie, doroslych,ze tak powiem starszyznie,czyli o tych co mnie w jakis sposob ksztaltowali kiedy dorastalem.tak bo ksztaltowali mnie ,jak kazdego z nas.zawsze czerpie sie wzory,z tych co sa przy nas od poczatku,od narodzin do wieku doroslego.
    Rok 1966,koniec beztroski ide do szkoly,do tej samej szkoly do ktorej chodzil moj ojciec,wujkowie ciocie,sasiedzi,itd.
    Jest to dla mnie jakis tam szok,nowe twarze, nowe obowiazki.
    Nie bede zanudzal ,opisywaniem szkoly ,klasy,tego co robilismy itd.
    Chce opisac pewna historie,zwiazana ze szkola,i pewna osoba.
widomo w tamtych czasach klasy byly bardzo liczne , bylo nas chyba ze 40,chlopaki  i dziewczyny ,przewaznie pol na pol, ja juz nie pamietam ,czy byla przewaga dziewczyn czy chlopakow.
Byla w tej klasie "naszej klasie"pewna dziewczyna ,jedna z wielu, ale celowo pisze jedna bo...,no wlasnie bo.
    Bo mimo ze w Tym wieku nie wiele sie wie o uczuciach ,milosci itd ,cos tam zakielkowalo, wtedy jeszcze nie wiedzialem co to jest , ale bylo to cos nowego,tajemniczego.cos co zaprzatalo maly  umysl,cos co przyspieszalo bicie serca,cos co kierowalo wzrok zawsze w ta jedna strone.
     Wlasnie od tej chwili zaczyna sie historia,
     Dwoje zagubionych malych ludzikow ,ktorzy jeszcze nie wiedza co sie dzieje,zapewne w tym momencie mysla sobie , ze tak musi byc,ze to normalne ,bo sa w innym otoczeniu,w innym dla nich swiecie ,szkoly ,klasy,nowo poznanych kolegow i kolezanek. Ona dziewczyna z miasta, on chlopak ze wsi,czego sie bardzo wstydzil zeby nie nazywano go "bamber".Ona zywiolowa,ale jednoczesnie grzeczna i mila,on niesmialy , w sumie zagubiony,rumieniący się z byle powodu.
    Mijaja dni,coraz bardziej docieram sie w nowym srodowisku,pozostajac jednoczesnie ,grzecznym,niesmialym chlopakiem,w szkole oczywiscie , bo wiadomo , w domu sie broilo,az nie raz ojciec czy mama musiala uzyc ostrzejszego argumentu, zeby sprowadzic na ziemie.I tak mijaly dni,na nauce ,zabawie ,pierwsza klasa poza mna,a wlasciwie poza nami.
    Nastepny rok szkolny,ja nie pamietam dokladnie jak to bylo,bo przeciez minelo tyle lat,i w sumie ja o tym zapomnialem,ale wtedy wydarzyla sie historia , zabawna,i jednoczesnie jakby poczatkujaca to co wydarzy sie potem pozniej,kilka lat pozniej.
    W klasie nie tylko sie uczylismy ,byl tez czas na zabawy,i taka zabawa w ktora dosc czesto sie bawilismy, moze to byl WF, moze inne zajecia,nie pamietam,byla "mam chusteczke haftowana"Koleczko ktos w srodku,z chusteczka-"kogo kocham kogo lubie rzuce mu pod nogi"-Przewaznie podchodzilismy do siebie,wiadomo ze nie caly czas , bo bawiloby sie nas dwoje ,ale jak mozna bylo najczesciej.Nie wiem dlaczego tym razem nie postapilem wg "ustalonego schematu" i podszedlem do innej dziewczyny zeby bylo smieszniej o tym samym imieniu. nie swiadomy tego co mnie czeka rozkaldam chusteczke,juz chce kleknac,i.............,ha ha otrzymuje poteznego kopniaka w ta czesc ciala ,ktora w czasie obiadu spoczywa na taborecie, szok zdziwienie,ale nie reaguje,nie staram sie odwdzieczyc,obrazic Slychac tylko glos nauczycielki
-S.........na do kąta-
    To wlasnie byl poczatek tego co mialo zdarzyc sie pozniej,a jednoczesnie jakby demonstracja uczuc , bo wlasnie wtedy rodzilo sie to uczucie.....
                                  CDN




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz