wtorek, 26 marca 2013

zaczelo sie



         Kolejne awantury zdarzaja sie coraz czesciej,tak na prawde ja nie wiem o co,ale zawsze znajdzie jakis powod,wpada w zlosc , kaze mi sie wynosic,nie przebiera w slowach,to co ja sie nasluchalem epitetow , to chyba na budowie tego nie znaja.I ta zlosc w oczach,tego sie nie da opisac.
        Szuka dziury w calym, choc nie mam przed Nia tajemnic,doszukuje sie czegos co moze sie uroilo w Jej glowie,i kompletnie nie panuje nad soba, ale zawsze jakos sie dogadujemy, po 2 ,3 dniach, i znow jest dobrze.Robi to bardzo sprytnie , zadna awantura nie ma swiadkow, jakby co to wina na mnie , sprytna jest.
        Moj komputer, telefon jest sprawdzany ,przeswietlany, kazda kolezanka  na gg czy w tel. to jest moja kochanka  ha ha , widac mam same kochanki.
        Tu nasuwa mi sie mysl , dwa nie udane malzenstwa, czyja wina ,Jej  czy partnera, teraz mysle , ze czyba sama rozwala te zwiazki, jezeli tak samo postepowala, to mysle, ze jest spora czesc Jej winy.
         A ja staralem sie , wybaczac Jej zlosc,chcialem zebysmy byli razem,i nieswiadomie brnalem krok po kroku do tego co wydarzy sie pozniej.
         Udalo jej sie znalezc prace, bedzie pracowac tylko na "druga" zmiane, cieszymy sie oboje , bo utrzymac mieszkanie ,i reszte sam nie dam rady,i tak ledwo wiaze koniec z koncem, no i tu zaczyna sie dla mnie nastepny etap, nastepne obowiazki. Nie ma co liczyc na to ze przed wyjsciem przygotuje obiad itd.a wiec wszystko na mojej glowie.Wracam z pracy i do kuchni, wroci , bedzie obiadek na stole , mysle , ze potafie ugotowac , zresta nikt sie nie skarzyl  ;).
         Nadchodzi lato,czas pojechac do przyjaciela nad morze na maly wypoczynek, uzgadniamy , ze juz czas ja przedstawic. Jade najpierw sam, a na drugi dzien,jak juz przygotuje grunt, dojedzie pociagiem.
Oczywiscie moi przyjaciele nie maja nic przeciw , jedziemy po nia na dworzec, podroz miala dluga i z przygodami, ale pod wieczor dotarla .Nie spodziewalem sie , ze ja tak przywita, usciskal i te slowa
-witaj w domu-
Ja jestem , zaszokowany i szczesliwy
Teraz najwazniejsza chwila , sa tam nasi dawni znajomi, uprzedzilem ich, ze mam nowa kobiete, ale balem sie ich reakcji, nie potrzebnie.
         Jestesmy w pokoju , sms od zony, czy moze przespac sie w moim pokoju w warsztacie,odp., ze oczywiscie, i tu woda na mlyn, juz sie pakuje ona wraca, ?. jakos udalo mi sie ja uspokoic,ale nie rozumiem powodu jej zlosci, nie rozumie , ze w domu chalas,a ona po nocnej zmianie potrzebuje snu.
        Po powrocie, z nad morza , Biore zona na rozmowe , mowie , ze jestesmy razem, nic juz nie ukrywam,przedtem nie wiedziala z kim sie zwiazalem, choc powinna, a wiec klamka zapadla.
        Po chyba miesiacu, mamy znow pojechac nad morze, wszystko ustalone, jestem w pracy ,i to co sie wtedy zdarzylo powinno mi otworzyc oczy, ale nie, ja jakis slepy gluchy. Tel. od niej ,to co uslyszlem  bylo przerazajace , potok slow , wyzwisk, nie moglem Jej uspokoic, ale za co  , o co , znow nie rozumiem, tego juz za wiele.Odwoluje wyjazd, tak sie nie dam traktowac. cdn

środa, 20 marca 2013

w dobre dni warto wierzyc?


           Jestesmy juz oficjalnie razem, wydaje mi sie ,ze jestem zaakceptowany przez jej dzieci, znajomych,a najwazniejsze ze jest nam ze soba dobrze.Staram sie jak moge zeby ten nasz zwiazek byl szczesliwy.
           Mijaja dni,dobre dni,zycie sie toczy,pierwsza wigilia ,jestem na kolacji , ale potem jade do domu, wszak mam jeszcze rodzine, mam i nie mam , zawile to jeszcze , ale powolutku zmierzam do zalegalizowania naszego zwiazku.
           W pierwsze swieto Bozego Narodzenia , zabieram ja na narty w gory, a stalo sie to tak ze moja zona zrobila mi kolejna awanture,wiec nie zostalo mi nic innego jak sie wyniesc z domu,wpadam na pomysl, ze pojedziemy na narty. Ona nigdy nie byla na nartach,choc bardzo chciala,jest okazja wiec co mi szkodzi,spelnie jej marzenie.No i pojechalismy,zlapala bakcyla , co prawda wzialem instruktora, ale to byl dobry pomysl.
            Nadszedl luty , teraz jedziemy na tydzien do "Mojej Rokytnicy" w Czechach,jezdze tam od lat,cudowne miejsce. Mam juz tam znajomych Czechow , sympatyczni ludzie,i nie dbam o to , ze mnie widzieli przedtem z inna kobieta,przeciez teraz mamy byc juz razem, wiec co tu ukrywac.Nasz przyjazd wypada w Walentynki, robimy sobie mala imprezke,jest torcik, szampan, wydaje mi sie , ze jestesmy bardzo szczesliwi. Zawsze w Czechach kupuje sliwowice,dobra czeska sliwowica  ;),dzwonie do kolegi ,mieszka nie daleko, przynosi nam zamowiona ilosc tego trunku, no to co po kielichu , ha ha , za przyjazn Polsko-Czeska.
           Moja Pani masz juz dobrze w czubie , ale sie trzyma , no wypic to Ona zawsze mogla.Troche dala ciala , bo spadla z krzesla , ale nie z tego powodu,co kazdy pomysli , poprostu nie trafila w nie ha ha, jednak alkohol zadzialal, ale i tak jest milo.
          Rano na narty,widze ze troche sie boi , ale w sume idzie jej nie zle,jezdzi sobie na malym wyciagu, ja szusuje  z Lysej Gory, jade raz czy dwa ,i spotykamy sie w takim fajnym barze, cos wypijemy , i dalej w gory. potem do domku , obiad,piwko, i tydzien minal szybko.
         Zrobila niesamowite postepy,widac ze jest bardzo szczesliwa.
         Po powrocie do domu, jej domu, opowiadania nie bylo konca,z takim przejeciem opowiadala jak cudownie przezylismy ten tydzien.A ja jestem z Niej dumny , ze tak sobie radzi na nartach.
         Chyba jakos w marcu, musze cos zawiezc , mojemu przyjacielowi nad morze, oczywiscie jedziemy razem , ale jeszcze Jej nie przedstawie , zostaje nad morzem, pochodzi sobie ,pooglada, a ja w tym czasie oddam co przywiozlem,potem sie spotkalismy , pochodzilismy troche i do domku.
         Niby jest sielanka , ale jednak , jej charakter daje znac o sobie , od czasu do czasu wybucha awantura o byle co , potafi byc bardzo zawzieta, a wlasciwie to mysle , ze nie panuje nad tym , to jest jakas zlosc niekontrolowana, wtedy w oczach ma cos ,co mnie przeraza, ale zawsze staram sie jakos ja uspokoic, choc to nie latwe.....................................

poniedziałek, 18 marca 2013

wrzucamy 3 bieg

      Zaczynamy sie rozkrecac, coraz wiecej spotkan , wspolnych wypadow , chocby za miasto.Pora roku , wiosna , bardzo sprzyja takim eskapada,a my bardzo lubimy przebywac na lonie natury, cieszyc sie z otaczajacej nas natury.Spacerujemy po lesie , sluchamy spiewu ptakow i rozmawiamy, bez przerwy, przeciez mamy sobie tyle do powiedzenia.
      Nasza pierwsza wycieczka , urokliwe miejsce , jezioro, zamek,las kryjacy tajemnice,jest cudnie, a My sie w tym cudownym miejscu odnajdujemy,chloniemy to co nas otacza,jestesmy jakby zwiazani z tym , co wokol nas.
      Potem bylo jeszcze wiele wyjazdow , wypadow, zabieralem je w miejsca bardzo mi bliskie, a przedewszystkim w takie, ktore mialy swoj urok , widzialem , ze byla bardzo zadowolona,ze podobaly jej sie te miejsca, ze wrazenia jakie wynosila z tych miejsc byly dla niej czyms wspanialym, czyms  nowym.Potrafila sie cieszyc kazdym dniem , kazda chwila spadzona ze mna.
      Na poczatku byly to jednodniowe wypady, az przyszedl czas na dluzszy wyjazd,pojechalismy nad morze . do miejscowosci , ktora nas obu urzekla od pierwszej chwili , ja tam nigdy nie bylem, Ona owszem,ale to nie ma znaczenia , klimat byl tam jakis specyficzny,bylo tam cos co od razu lapalo za serce. Nie konczace sie spacery, podziwianie zachodu slonca, to bylo to co nas jeszcze bardziej zblizalo.
      Cieszylismy sie soba , cieszylismy sie tym co nas otaczalo,gdyby mi ktos wtedy powiedzial , ze tak nie bedzie zawsze to bym nie uwierzyl , myslalem wtedy, ze tak juz zawsze zostanie , ze teraz mam to o czym marzylem zawsze, zycie po czasie bardzo zweryfikuje to moje myslenie .
      Bylem jej oddany calym sercem , robilem wszystko , zeby byla szczesliwa, zeby wreszcie poznawala te urocze miejsca, ktore sa w naszym kraju, a jest ich wiele , dalem jej chociaz czastke tego, i mialem satysfakcje , ze to wlasnie ja moge jej pokazac jaki piekny jest ten kraj.Ile bylo tych naszych wyjazdow , nie policze, czasami byly to wyjazdy spontaniczne,ot tak wsiadalismy w samochod i gdzie oczy poniosa.
     

krok po kroku


Wiosna, to najpiekniejsza pora roku,jak po nocy przychodzi dzien , tak po zimie wiosna, zielen niesmialo zaczyna pojawiac sie wokol nas.Pierwsze listki na drzewach,i pierwsze szybsze migotanie serc. W ilu sercach zakwita wiosna? nikt nie policzy , w moim na pewno.
      Powiem Wam , ze takie spotkanie po tylu latach  to jest przezycie,to cos czego nie da sie opisac,szczegolnie jak sie spotyka kogos, do kogo sie zawsze cos czulo.Najpierw obawa , a jak juz wiesz ze ta druga strona tez cos czuje to jest niebywale szczescie .
      Piszemy do siebie , wysylamy listy , smsy, zawsze mamy sobie cos do powiedzenia, nie ma zastanowienia , co napisac , co powiedziec, a mowimy sobie wszystko , moze za duzo?Ja nie staram sie nalegac na powtorne spotkanie , nie chce zeby pomyslala , ze chce ja zaciagnac do lozka , wogole o tym nie mysle.Sama jej bliskosc , jest dla mnie juz i tak wielkim szczesciem.Boje sie popsuc to co teraz sie dzieje , wrecz pielegnuje ta przyjazn, bo jestesmy jeszcze na tym etapie , tzn. tak sobie mowimy, ale kazde z nas mysli juz o tym drugim etapie , ktory musi nastapic.
      Jakby  schowany za swoja niesmialosc, daje jej pierwszenstwo w podejmowaniu decyzji, wiem ze to asekuranctwo, ale ja taki jestem ,wciaz zakompleksiony, zagubiony, bojacy sie wlasnego cienia.
      Nastepne spotkanie , krotkie , i kto podjal decyzje, kto , zadzwonil? nie ja , spacerujemy , i mamy towarzysza, to jej pies sliczny , madry.Niemy swiadek naszej "randki"
     Spotykamy sie coraz czesciej, a w miedzyczasie piszemy do siebie ,smsy,maile, i co jest najpiekniejsze , zwykle listy, wreczamy sobie je, a potem po powrocie czytamy kazde w swoim domu, wtedy jeszcze kazde z nas mialo swoj dom, swoja rodzine,obowiazki,
      Staram sie zabierac ja w coraz to ciekawsze miejsca,oboje lubimy przyrode, zabytki , oboje jestesmy romantykami i lubimy Seweryna.Jedziemy to tu to tam , zawsze po drodze sluchajac muzyki, tej samej , tego samego kompozytora , o kim mowa? patrz , wczesniej.
      Pewnego dnia tel, od niej . jak milo uslyszec ten glos,
-Corka miala wypadek-mowi
-Nic jej nie jest-pytam
-nie nic, drobna stluczka, mozemy do ciebie przywiezc autko, naprawisz-
-Jasne
      Przez moment przerazenie , balagan w warsztacie, szybko ogarniam biuro i czekam , sa, pierwszy raz widze jej corke, bardzo ladna i mila dziewczyna, i taka bezposrednia, troche zdenerwowana po tym zdarzeniu, ale zaraz rozladuje to napiecie. Robie kawke, i wpadam na szalony pomysl, mam winko , he he, mszalne, proponuje , jest za , oczywiscie najpierw pytam rodzicielke o pozwolenie, nie ma nic przeciwko.
Tak sobie siedzimy gadamy,pelen luz , choc to na razie pelna konspiracja o nas nic nikt nie wie , po prostu znajomi.
      ......................................................................

niedziela, 17 marca 2013

spotkanie po latach


Taki byl poczatek, niewinne pisanie , opowiadanie o sobie o tym co wydarzylo sie w naszym zyciu, nazywala mnie swoim mlodszym braciszkiem, bo jestem 5 m-cy mlodszy, nawet dawalismy sobie rady jak ratowac nasze chore malzenstwa, bo byly chore, moje na pewno tak , a jej?, hm moze i tak, na pewno nie wiem, skad moge wiedziec gdzie prawda, skad moge wiedziec, czy na pewno bylo tak jak mowila.
      No i nadszedl ten dzien , to byla jej inicjatywa , spotkajmy sie, serce o malo mi nie wyskoczy , umowilismy sie , Ona przyjedzie do mnie, mieszka 30 km odemnie, zgadzam sie , wszak nie odmawia sie kobiecie. Z nie cierpliwoscia czekam na ten dzien, nic i nie idzie w pracy , moje mysli sa daleko , blisko niej , a wlasciwie tylko przy niej i obawa, znow to samo , zawsze mam do siebie dystans,a jak mnie zobaczy i sie rozczaruje? ale co mi tam raz kozie smierc.
       I nadeszla ta godzina , , jade na spotkanie , spotkanie po latach, wielu latach, z ta z ktora powinienem byc juz dawno na zawsze ,tak w tym momencie czulem , i tak myslalem.
       Male perturbacje , niezbyt dokladnie sie umowilismy, podjezdzam w to miejsce, o ktorym mowilismy , nie ma jej , mysle, wykiwala mnie, juz mialem zawrocic, cos mnie tknelo , podjade kawalek dalej , moze tam bedzie , JEST
       Zatrzymuje samochod kolo niej , widze, widze , sliczna dziewczyne , w dobrym samochodzie , ale z tym samym usmiechem , a wiec jednak nie wykiwala mnie , jest , a moze jest na chwile i zaraz cos wymysli , bo zobaczy zmeczonego faceta w starym aucie.
     Nic podobnego , padamy sobie w ramiona  , miomochodem , z glebi serca , wypowiadam slowa
-Grazynka , Moja Grazynka-
      Jedziemy , jej autem , zabiera mnie na niby randke , wszystko juz ma zaplanowane, potem mi powiedziala, jak to mialo wygladac. Troche plan nam sie zmienil , bo tak dobrze nam sie rozmawialo, ze zrezygnowala z pewnej czesci planu.
       Pojechalismy do baru, kawiarni , niech to nazwie ktos jak chce, i opowidalismy o sobie o tym co bylo , jest,o wszystkim i o niczym, wszak rozmowa sie kleila , nie bylo sekundy milczenia.
Patrzylem na Nia i myslalem , nic sie nie zmienila , gadula, zawsze lubila mowic,ale tez umiala sluchac , i co dziwne , na tym spotkaniu powiedzialem jej wszystko, o sobie , moim zyciu , smutkach i troskach, i Ona mnie. Rozstalismy sie pozno, choc wcale nie chcielismy tego, nie moglismy sie od siebie oderwac, ale trzeba bylo, kazde z nas mial wtedy swoj dom , ja prace , Ona tez miala swoje obowiazki, ALE JUZ SIE UMOWILISMY NA NASTEPNE SPOTKANIE , WTEDY JESZCZE NIEWINNE,
                                                              cdn...

piątek, 15 marca 2013

mlodszy braciszek



    Taki byl poczatek, niewinne pisanie , opowiadanie o sobie o tym co wydarzylo sie w naszym zyciu, nazywala mnie swoim mlodszym braciszkiem, bo jestem 5 m-cy mlodszy, nawet dawalismy sobie rady jak ratowac nasze chore malzenstwa, bo byly chore, moje na pewno tak , a jej?, hm moze i tak, na pewno nie wiem, skad moge wiedziec gdzie prawda, skad moge wiedziec, czy na pewno bylo tak jak mowila.
      No i nadszedl ten dzien , to byla jej inicjatywa , spotkajmy sie, serce o malo mi nie wyskoczy , umowilismy sie , Ona przyjedzie do mnie, mieszka 30 km odemnie, zgadzam sie , wszak nie odmawia sie kobiecie. Z niecierpliwoscia czekam na ten dzien, nic i nie idzie w pracy , moje mysli sa daleko , blisko niej , a wlasciwie tylko przy niej i obawa, znow to samo , zawsze mam do siebie dystans,a jak mnie zobaczy i sie rozczaruje? ale co mi tam raz kozie smierc.
       I nadeszla ta godzina , , jade na spotkanie , spotkanie po latach, wielu latach, z ta z ktora powinienem byc juz dawno na zawsze ,tak w tym momencie czulem , i tak myslalem.
       Male perturbacje , niezbyt dokladnie sie umowilismy, podjezdzam w to miejsce, o ktorym mowilismy , nie ma jej , mysle, wykiwala mnie, juz mialem zawrocic, cos mnie tknelo , podjade kawalek dalej , moze tam bedzie , JEST
       Zatrzymuje samochod kolo niej , widze, widze , sliczna dziewczyne , w dobrym samochodzie , ale z tym samym usmiechem , a wiec jednak nie wykiwala mnie , jest , a moze jest na chwile i zaraz cos wymysli , bo zobaczy zmeczonego faceta w starym aucie.
     Nic podobnego , padamy sobie w ramiona  , miomochodem , z glebi serca , mowie trzy slowa , ktore utkwily jej w pamieci, a ktorych ja nie pamietalem , to bylo spontaniczne i jakze piekne

      Jedziemy , jej autem , zabiera mnie na niby randke , wszystko juz ma zaplanowane, potem mi powiedziala, jak to mialo wygladac. Troche plan nam sie zmienil , bo tak dobrze nam sie rozmawialo, ze zrezygnowala z pewnej czesci planu.
       Pojechalismy do baru, kawiarni , niech to nazwie ktos jak chce, i opowidalismy o sobie o tym co bylo , jest,o wszystkim i o niczym,  rozmowa sie kleila , nie bylo sekundy milczenia.
Patrzylem na Nia i myslalem , nic sie nie zmienila , gadula, zawsze lubila mowic,ale tez umiala sluchac , i co dziwne , na tym spotkaniu powiedzialem jej wszystko, o sobie , moim zyciu , smutkach i troskach, i Ona mnie. Rozstalismy sie pozno, choc wcale nie chcielismy tego, nie moglismy sie od siebie oderwac, ale trzeba bylo, kazde z nas mial wtedy swoj dom , ja prace , Ona tez miala swoje obowiazki, jakby nie bylo dom rodzina, no i kawalek drogi do domu
                                                              cdn...

spotkanie po latach



    Lata mijaly , raz bylo gorzej raz lepiej,dzieci to byla moja pociecha,pracowalem ,zylo nam sie nie najgorzej,ale to nie bylo to,zaczalem inaczej myslec.
 Jak w piosence "juz nie jestem Tym chlopcem......." Tak nie jestem , juz jak mnie sie wydaje , jestem dorosly, w koncu mam swoje lata, inaczej patrze na zycie , inaczej postrzegam to wszystko co dzialo sie wczesniej.Wlasciwie nie obchodzi mnie nasza przeszlosc, zyjemy razem a jednak osobno.
      Pozbawiony tego wszystkiego co bylo moim marzeniem , zaczynam uciekac od zmartwien , trosk, rodziny, czesto wyjezdzam po pracy , bez celu,byle dalej , byle nie byc w domu, zeby nie widziec , tego  co bylo mi bliskie, co bylo przezemnie wymarzone, ale sie nie spelnilo.Nie szukam ratunku, wiem , ze juz nic nie zmienie, zadne moje slowa do niej nie docieraly , wiec po co strzepic sobie jezyk, lepiej zajac sie soba.Tak, wlasnie tak , zajac sie soba , nie jestem staruszkiem,zycie przedemna , mam swiadomosc, ze ucieka , bezpowrotnie, czasu nie zatrzymasz , ale mozna jescze cos zrobic, zeby te "ostatnie" lata byly takie jak byc powinny, takie jak sobie kiedys wymarzylem.
       Koniec grudnia, jak zawsze rano siedze przed kompem, to wspanialy wynalazek, komputer, internet, czytam , chlone ,wiadomosci , sport, historia,spogladam na ekran , reklama , Nasza Klasa, co to jest , ciekawosc bierze gore. Nie ukrywam ze zanim pojalem o co chodzi minelo sporo czasu, ale udalo sie , juz nie mam problemu.Nie powiem zaciekawilo mnie to , przeciez tu mozna spotkac starych znajomych , kolezanki i kolegow z podstawowki, ciekawosc, jest ktos z mojej klasy ?. Oczywiscie zalogowany, a jakze, szukam , sa koledzy z Technikum, no  to cos sie dzieje. Jak milo popatrzec na te twarze, zmienione, jakby nie bylo, minelo sporo lat.
       Wyszukiwarka , i co ja moge tam wpisac , oczywiscie , wpisuje jej imie i nazwisko, oczywiscie panienskie , bo skad mam wiedziec , jak sie teraz nazywa, przeciez nic o niej nie wiem, jest !!!. serce rosnie , bije mocniej , ale z mala obawa, odezwie sie ? a moze nie ma na to ochoty? jak zawsze , musze wszystko rozlozyc na czynniki pierwsze , wszystkie za i przeciw.Z oporami ale sie przemoglem , pisze e-maila "
witaj
jakze milo widziec Cie po tylu latach, pozdrawiam Krzysztof
Natychmistowa odpowiedz, czy w tym momencie odzylo to co bylo wiele lat temu , pewnie tak.
                                                                     

czwartek, 14 marca 2013

trzymajac sie za rece

      Czasami sie czlowiekowi wydaje ,ze wszystko mozna naprawic, wszystko zapomniec,wybaczyc.Nic podobnego,zawsze jaks zadra zostaje na sercu i kluje przez cale zycie,nie daje spokoju,powraca jak nie zaplacony weksel.Tak do mnie wracalo to co bylo zle , to co sie wydarzylo nie dobrego.
      Ja tak myslalem , chcialem uwierzyc , ze popelnila blad i wiecej tego nie zrobi, zycie brutalnie zweryfikowalo  to moje myslenie.
      Poszla do pracy, na tzw sezon, sam jej ta prace zalatwilem, a niech sobie troche zarobi,bedzie miala pieniadze na swoje wydatki.Pracowala na 3 zmiany , na poczatku nic nie podejrzewalem , ale kiedy zaczela wracac troche podchmielona , a potem pozniej niz powinna , zaczalem sie martwic, wiedzialem , ze cos jest nie tak i pewnego dnia , postanowilem ja sprawdzic . Podjechalem pod zaklad , chcialem zobaczyc czy wychodzi ze wszystkimi, nie wyszla , ale za to po chwili podjechal samochod i z niego wysiadla , i jakby nigdy nic poszla do domu , juz wiedzialem ze mnie zdradza .Po jakims czasie zapytalem , co to mialo znaczyc , wykrecila sie , ze ten "kolega" uczyl ja jezdzic , samochodem , bo chodzila na kurs prawa jazdy.Czy uwierzylem? Chcialem uwierzyc , ale jak zaczala , z nim przyjezdzac do domu,to juz mnie diabli brali , to byla bezczelnosc. Az moj ojciec kiedys nie wytrzymal i pogonil goscia. Widzial to czego ja nie chcialem widziec. Widzial jeszcze cos , kiedys jechal  i zobaczyl jak wyjezdzaja z lasku, po co tam byli , na grzybach?
      Ja oczywiscie zaciskalem zeby i robilem wszystko , zeby uratowac rodzine,tak mi na tym zalezalo.Czy zrobilem dobrze?czas to zweryfikuje.
      Ile bylo jeszcze takich sytuacji, ile razy jeszcze poszla do lozka z kims , co chciala przez to osiagnac?
      Jeszcze jedna sytuacja jaka sie zdarzyla,powinna mi otworzyc oczy, a bylo to tak. Mielismy juz jedno dziecko,czas bylby na drugie,tez pracowala w tej samej firmie ,zaczela nalegac zeby sie postarac o nastepnego potomka, zupelnie jak przy pierwszym dziecku,nalegala zaraz po tym jak poszla z tym kolesiem do lozka , sytuacja identyczna.Teraz tez tak samo , moze bylo tak ze sie puscila i bala sie ze moze miec dziecko z innym , wiec najlepiej zaryzykowac i jakby co to bedzie ze to moje. Coz za obluda.
      

Trzymajac sie za rece


       Dlaczego  napisalem , ze wtedy bylo pasmo nieszczesc.Bo bylo , prawo serii, fatum, kataklizm, niby wszystko szlo jak nalezy, praca, dom , zona, dziecko, wymarzona corka,samochod,pomyslalby ktos sielanka, a jednak bylo inaczej.
       Myslalem , ze wszystko uklada sie wg planu, mojego planu, szczesliwa rodzina, wspolne tematy , wspolne wieczory ,spacer z dzieckiem itd.A jednak cos bylo nie tak , cos wkradalo sie w ten moj scenariusz , zlego,nie dobrego, ale ja wtedy na to nie zwracalem uwagi, moj kolejny blad
        Jak juz przedtem pisalem kazde z nas mialo swoje zycie, swoj dom, swoje radosci, smutki i tragedie,ja nie wiedzialem dlugo co ja spotkalo, a i ona nie wiedziala czego ja doswiadczylem. Ja zajety swoimi sprawami, swoim malzenstwem , juz nie mysllem zeby ja spotkac,przelatywalo mi to przez mysl , ale raczej jako kolezanke,ponoc mialem szczesliwa rodzine, nic podobnego.Pozory myla
       Moja zone poznalem na zabawie,wlasciwie koleznaka nas poznala , mila sympatyczna dziewczyna, spedzilismy ten wieczor na tancach, i umowilismy sie na przyszla zabawe za tydzien. Przyszla , choc jak potem sie przyznala nie chciala. No i zaczelo sie tzw chodzenie , spacery zabawy , wspolny dojadz do szkoly.Duzo czasu minelo zanim zlapalem ja za reke o pocalunku nie wspomne.Skonczylismy szkoly, ona swoja ja swoja, pierwsza praca itd.
       Widywalismy sie raz na tydzien , czasami dwa razy,przewaznie w niedziele,czas nam mijal , niby byla miedzy nami wiez , ale jakas taka dziwna,brakowalo tej spontanicznosci,tego lgniecia  jedno do drugiego.Brakowalo tego co widzialem u innych  par. Czy nie powinienem zweryfikowac wtedy swoich uczuc, czy nie powinienem trzezwiej spojrzec na ten  zwiazek.Powinienem , nie zrobilem tego,a skutki wyjda po latach.
      Ilez bylo takich sytuacji w ktorych powinienem powiedziec dosc, a ja chyba zaslepiony tego nie zrobilem , zawsze tlumaczylem sobie , ze ja zmienie , ze sama zrozumie , i brnalem dalej i dalej...
      Teraz ktos pomysli glupek, i bedzie mial racje, bo, bo to co sie wydarzylo powinno polozyc kres temu zwiazkowi , ale nic z tego , przeciez  ja jestem "szlachetny" wybacze i wybaczylem , zdrade.Co prawda jeszcze przed slubem, ale zawsze.
      Poszla do lozka z kolega z pracy, zonatym, potem tlumaczyla , ze wypili itd,powinienem wtedy trzasnac drzwiami i koniec piesni,ale nic z tych rzeczy.
      Miala jeszcze inne sprawki na sumieniu , ale ja bylem slepy, gluchy, zapatrzony w nia z mocnym postanowieniem ze naprawie swiat, i tak ten moj swiat naprawialem, gluchy na glosy z zewnatrz,Nie bede opisywal ,bo po co.
      Tak z sielanki , robil sie horror,lozko zamiast nas laczyc dzielilo, przyczyna? no kto zgadnie.To proste,byl ktos, dowiedzialem sie po latach. byl moment , wrocila z pracy,lekko podpita, lubila alkohol, powidziala mi ze chce odejsc, jakos ja zatrzymalem , blad , niepotrzebnie,trzeba bylo zacisnac wargi , niech idzie do swojego kochasia , i nie pozwolic wrocic , byloby po sprawie juz dawno, ale ja jak zawsze chce ratowac to co powinno sie rozpasc, na swoje nieszczescie.
     Bylo coraz gorzej , juz nie staralem sie nic robic zeby sie zmienila , juz sily nie mialem, ale zylem praca,dziecmi
                                                                       CDN

środa, 13 marca 2013

trzymajac sie za rece

      Tak nasze drogi sie rozeszly, ja tu ona tam, kazdy mial swoje zycie , swoje srodowisko. Ona  uczyla sie w szkole daleko od swojego domu, co prawda tylko rok ,bo potem przeniosla sie blizej domu, ale ten czas wystarczyl , ze nie mielismy wogole kontaktu.A tak prawde mowiac nie szukalismy go , bo jakies tam mysli moze i byly , ale czynu , zero.
      Po roku kiedy wrocila i zaczela szkole w tym samym miescie co ja , kiedy dojezdzala tym samym pociagiem , tez nic sie nie wydarzylo, nawet nie probowala sie do mnie zblizyc, zreszta ja tez nie , widywalismy sie z daleka , ale na tym koniec.A wtedy byla szansa, coz nie wykorzystala jej , widocznie wcale jej na tym nie zalezalo. Mowienie po latach , ze zawsze za mna patrzyla ,obserwowala mnie, ale nie miala odwagi , mnie nie przekonuje , przeciez byla przebojowa, to zreszta bylo widac.
      Wtedy nie ja jej bylem w glowie,kolo niej krecilo sie paru chlopakow , a Ona byla w zadowolona,pasowalo jej to.Zawsze w centrum uwagi,zawsze na swieczniku
      Mijaly kolejne lata , dojazdy , codzienne do szkoly,rano wczesnie  bieg na pociag , po poludniu powrot,oboje ten sam tok wydarzen,widywalem ja czasem , zawsze w towarzystwie jakiegos chlopaka,ja mialem swoje towarzystwo , zawsze jechalismy w tym samym wagonie , dziewczyny jeszcze nie mialem, zajety innymi sprawami.
      Pewnego dnia poznalem fajna dziewczyne i tak zaczela sie nasza wspolna przyszlosc , bo w koncu po latach znajomosci zostala moja zona. Ona tez nie byla sama , dochodzily mnie sluchy o niej , nie zawsze pochlebne, coz troche sobie sama zagmatwala zycie, dokonujac nie zawsze slusznych wyborow. Miala wielka szanse zeby sie wyksztalcic, przeciez miala do tego predyspozycje , ale poszla nie ta droga .
      Ja ukladalem juz sobie zycie , tak na prawde nie myslalem o niej, mialem swoja dziewczyne, plany , prace,marzenia o stworzeniu takiej prawdziwej rodziny, zona dzieci , wspolne spacery , wspolne radosci i troski. Do tego wlasnie dazylem, i udalo mi sie po czesci to zrealizowac.

trzymajac sie za rece

Jak juz pisalem ,bylem bardzo niesmialy,mysle ,ze zakompleksiony,moja  tragedia .Dzis po latach widze to coraz bardziej.ale wtedy mialem nascie lat,inaczej sie myslalo,to byl inny swiat, inny rozum, ile bym dal zeby cofnac czas?,wiele ,bardzo duzo
    Ja mam taka nature ze wszystko rozkladam na czynniki pierwsze,wszystkie za i przeciw.Przeciw  zawsze bylo wiecej,mniej pozytywow,wiecej na nie.
   A ona kwitla ,piekniala ,powoli stawala sie  kobieta, sliczna kobieta
   Nadszedl koniec podstawowki,pozegnanie ze szkola, co wtedy myslal kazdy z nas, zapewne ze juz jest dorosly, no w koncu skonczylismy pierwszy , wazny etap w zyciu, mamy po 15 lat,tu i tam widac jak sie rysuje was pod nosem , a tak na prawde mamy tam  mleko.Co moze wiedziec , dziewczyna czy chlopak w tym wieku , nic , zero, null.Dzis widze ze nic nie wiedzialem o zyciu.
   Wybralem dla siebie szkole ,w innym miescie  , ona tez , nie wiem czy wiedzialem ,ze tez jedzie do innego miasta,pewnie tak, ale zajety swoimi sprawami, nie zwracalem na to uwagi, w koncu byla w innej klasie.I to moje przekonanie, ze jestem nie dla niej ,ze na pewno mnie nie zechce, ze ma wokol siebie adoratorow, a ja jestem tylko kolega, i tak juz pozostanie.
   Myslalem o niej , myslalem, marzylem, widzialem nie raz ,zylem nadzieja , ze to ona robi ten pierwszy krok, dlaczego nie zrobilem tego ja !.Dlaczego moja nie smialosc zwyciezyla,dlaczego zylem marzeniami , nie rzeczywistoscia.
Zna ktos odpowiedz , bo ja nie .
   Przez caly ten czas , jej i mojej nauki nie wiedzielismy sie ,nie bylo dane nam sie spotkac . Moze gdyby to nastapilo , bylibysmy wtedy para ,ale srogi i okrutny los nie dal nam tej szansy.
   Spotkalem ja po latach , juz pracowalem, spotkalismy sie na ulicy , nie daleko jej domu,porozmawialismy chwile,powiedzila mi cos ,co mi bardzo utkwilo w pamieci .Chciala sie zabic , nie wiedzialem dlaczego ,nie powiedziala, myslalem ze zawod milosny , prawda byla  calkiem inna ,
   Akurat w tym samym czasie , kiedy sie spotkalismy ,oboje mielismy zyciowy zakret,zadne z nas o tym nie wiedzilo, zadne sie  nie przyznalo, a moze to byla szansa , kolejna , zaprzepaszczona.
   Ile bylo tych szans ,ile mozliwosci,dlaczego stalo sie tak a nie inaczej, jaki mur stal miedzy nami, kto go postawil i dlaczego ,czy moje zycie to pasmo samych nieszczesc?

    Moze ja sam sobie komplikowalem zycie?Co stalo na przeszkodzie , zeby podejsc, poprosic o spotkanie, a moze napisac liscik.Coz nie zrobilem tego , a moze tak wlasnie mialo  byc, bo co by bylo jakby nam sie nie udalo.Mozna gdybac,ropatrywac i tak niczego juz nie zmienimy ...................

poniedziałek, 11 marca 2013

Trzymajac sie za rece



Od tego momentu,bylo wiadomo, ze cos miedzy nami kielkuje, ale nikt na to nie zwracal uwagi, mielismy po 8 lat, kto wtedy myslal ze to przejaw zazdrosci,a skoro jest zazdrosc tzn ,ze jest uczucie.
  Najgorsze w tym wszystkim, ze oboje bylismy nie smiali,zakompleksieni,ukradkowe spojrzenie,jakies mysli,ale zero odwagi. Mijaly kolejne lata,skonczylismy 4 klase,nowy rok szkolny,szok ,tragedia,rozdzielaja nam klase , pare osob idzie do innej klasy,w tym gronie jest i Ona.Pamietam ten placz,jak , jak to mozliwe bylismy 4 lata razem a teraz mnie przenosza? zapewne ta grupka tak myslala,jestem w szoku , widze jej placz,szloch,te oczy rozgladajace sie za ratunkiem.Nie wiem czy byl to placz z powodu,ze idzie do innej klasy,będzie wsrod nie znanych kolegow i kolezanek, czy placz, ze mnie w jej klasie nie bedzie .
   W moim mlodym , malym serduszku,tli sie zal,smutek,co robic,nie wiem bezradnosc!
W koncu mimo mojej nie śmialosci ,ide do nowej wychowawczyni,a moze do poprzedniej, nie pamietam,z prosba ,ze ja tez chce do tej klasy,odpowiedz?negatywna.Po paru dniach wszystko wraca do normy, w koncu jestesmy w tej samej szkole , bawimy sie na tym samym boisku,mamy kontakt.
   Do naszej klasy przychodzi pare nowych osob ,przewaznie z malych 4 klasowych szkol, jest jedna ladna dziewczyna ,bardzo madra , dobrze sie uczy,spokojna ,mila,wrecz ideal.Wiadomo "meska czesc"klasy wodzi za nia oczami,w tym i ja , ale to nie uczucie,to raczej podziw , moze zazdrosc , ze jest madra,ze dobrze sie uczy , moze to bylo to.Choc wszyscy juz dawno wiedza ze ja i Ona mamy sie "ku sobie", ktos mowi Jej ,ze ja tez sie podkochuje w nowej kolezance,nie wiem jak to przyjela,bo po latach mozna mowic ze to byl ,cios dla niej,jaka jest prawda? kto to wie.
   Spotykamy sie na przerwach,wszystko wraca do normy juz nie ma placzu za dawna klasa,ale nadal nic ,niby kolezenskie rozmowy,a w duchu kazdy z nas mazy aby to drugie zrobilo pierwszy krok, ale zadne nie zrobilo.
   Co dzis po latach moge powiedziec na jej temat, okreslic jaka byla.
Byla typowa, mala dziewczynka,jak z bajki,zamienila sie z brzydkiego kaczatka w pieknego ,powtarzam pieknego labedzia.Po latach jak ogladalismy zdjecia calej klasy , chyba robione bylo w drugiej klasie,padlo stwierdzenie typowo mlodziezowe "najwieksza ropa w klasie "
   wiadomo dorastamy , zmieniamy sie , oj jakze sie zmienila ,czarne sliczne wlosy,czarne oczy,wesola rezolutna , troche lobuziak,sliczny usmiech,Nauka szla jej dobrze ,nie bylo z nia klopotow ,troche faworyzowana , ale wiadomo , jak sie ma braci,ktorzy nauke traktuja jako zlo konieczne , to taki rodzynek jest inaczej traktowany, choc trzeba przyznac , ze zapracowala sobie na to.
   Tak mijaly dni ,spotykalismy sie na przerwach,siadalismy na laweczce zawsze tej samej,ale w wiekszym gronie,rozmowy ,smiechy , wyglupy.I nadal nikt z nas nie zrobil tego pierwszego kroku.Mysli byly, moze jakis liscik, moze powiedziec w prost,ale zwyciezyla obawa , a jak powie NIE, a moze wysmieje ,te moje kompleksy!
                                            CDN...
  
  

Trzymajac sie za rece


narodziny

jest  ,wiosna  , maj,drzewa w pelnej zieleni,wszystko wraca do zycie po dlugiej zimie.
Przychodze na swiat
Jakze musial to byc radosny dzien dla moich wspanialych rodzicow,dziadkow i siostry cztery lata starszej.
O rodzicach:
Mama-wspaniala kobieta , wszyscy ja lubili i lgneli do niej ,zawsze byla u nas "pelna chata"szczegolnie w czasie swiat.
Zawsze usmiechnieta i zawsze zapracowana,prala ,sprzatala, gotowala,i dbala o wszystko i wszystkich
Ojciec-surowy,a jednoczesnie cieply czlowiek,zlote rece,potrafil zrobic wszystko , z niczego cos
Dziadkowie:
Mama ojca-mala drobna,pelna ciepla i milosci do wszystkich i wszystkiego,nie wiele pamietam , odeszla za szybko, bylem jeszcze maly,
ojciec ojca -stanowczy zasadniczy, w koncu wychowany w zaborze pruskim "porzadek musi byc",ale w tym porzadku,znalazlo sie miejsce na uczucia , jakim nas darzyl.
Mama mamy-przyszla na wies  z miasta,nastepna wspaniala kobieta
Ojciec mamy-cieply serdeczny czlowiek,malomowny,pracowity
     Tak po krotce o rodzinie, doroslych,ze tak powiem starszyznie,czyli o tych co mnie w jakis sposob ksztaltowali kiedy dorastalem.tak bo ksztaltowali mnie ,jak kazdego z nas.zawsze czerpie sie wzory,z tych co sa przy nas od poczatku,od narodzin do wieku doroslego.
    Rok 1966,koniec beztroski ide do szkoly,do tej samej szkoly do ktorej chodzil moj ojciec,wujkowie ciocie,sasiedzi,itd.
    Jest to dla mnie jakis tam szok,nowe twarze, nowe obowiazki.
    Nie bede zanudzal ,opisywaniem szkoly ,klasy,tego co robilismy itd.
    Chce opisac pewna historie,zwiazana ze szkola,i pewna osoba.
widomo w tamtych czasach klasy byly bardzo liczne , bylo nas chyba ze 40,chlopaki  i dziewczyny ,przewaznie pol na pol, ja juz nie pamietam ,czy byla przewaga dziewczyn czy chlopakow.
Byla w tej klasie "naszej klasie"pewna dziewczyna ,jedna z wielu, ale celowo pisze jedna bo...,no wlasnie bo.
    Bo mimo ze w Tym wieku nie wiele sie wie o uczuciach ,milosci itd ,cos tam zakielkowalo, wtedy jeszcze nie wiedzialem co to jest , ale bylo to cos nowego,tajemniczego.cos co zaprzatalo maly  umysl,cos co przyspieszalo bicie serca,cos co kierowalo wzrok zawsze w ta jedna strone.
     Wlasnie od tej chwili zaczyna sie historia,
     Dwoje zagubionych malych ludzikow ,ktorzy jeszcze nie wiedza co sie dzieje,zapewne w tym momencie mysla sobie , ze tak musi byc,ze to normalne ,bo sa w innym otoczeniu,w innym dla nich swiecie ,szkoly ,klasy,nowo poznanych kolegow i kolezanek. Ona dziewczyna z miasta, on chlopak ze wsi,czego sie bardzo wstydzil zeby nie nazywano go "bamber".Ona zywiolowa,ale jednoczesnie grzeczna i mila,on niesmialy , w sumie zagubiony,rumieniący się z byle powodu.
    Mijaja dni,coraz bardziej docieram sie w nowym srodowisku,pozostajac jednoczesnie ,grzecznym,niesmialym chlopakiem,w szkole oczywiscie , bo wiadomo , w domu sie broilo,az nie raz ojciec czy mama musiala uzyc ostrzejszego argumentu, zeby sprowadzic na ziemie.I tak mijaly dni,na nauce ,zabawie ,pierwsza klasa poza mna,a wlasciwie poza nami.
    Nastepny rok szkolny,ja nie pamietam dokladnie jak to bylo,bo przeciez minelo tyle lat,i w sumie ja o tym zapomnialem,ale wtedy wydarzyla sie historia , zabawna,i jednoczesnie jakby poczatkujaca to co wydarzy sie potem pozniej,kilka lat pozniej.
    W klasie nie tylko sie uczylismy ,byl tez czas na zabawy,i taka zabawa w ktora dosc czesto sie bawilismy, moze to byl WF, moze inne zajecia,nie pamietam,byla "mam chusteczke haftowana"Koleczko ktos w srodku,z chusteczka-"kogo kocham kogo lubie rzuce mu pod nogi"-Przewaznie podchodzilismy do siebie,wiadomo ze nie caly czas , bo bawiloby sie nas dwoje ,ale jak mozna bylo najczesciej.Nie wiem dlaczego tym razem nie postapilem wg "ustalonego schematu" i podszedlem do innej dziewczyny zeby bylo smieszniej o tym samym imieniu. nie swiadomy tego co mnie czeka rozkaldam chusteczke,juz chce kleknac,i.............,ha ha otrzymuje poteznego kopniaka w ta czesc ciala ,ktora w czasie obiadu spoczywa na taborecie, szok zdziwienie,ale nie reaguje,nie staram sie odwdzieczyc,obrazic Slychac tylko glos nauczycielki
-S.........na do kąta-
    To wlasnie byl poczatek tego co mialo zdarzyc sie pozniej,a jednoczesnie jakby demonstracja uczuc , bo wlasnie wtedy rodzilo sie to uczucie.....
                                  CDN