środa, 15 maja 2013
ostatni etap
Kiedy juz sie na dobre rozstalismy, kiedy juz powiedzialem dosc,kiedy podjalem decyzje ze zadna sila juz mnie z Nia nie polaczy,wrocilem do siebie , caly moj "dobytek' pozostal u niej.musialem pojechac do Niej zeby zabrac choc troche ciuchow , bo w czyms trzeba chodzic , w cos sie ubrac . To byla niedziela , jade z dusza na ramieniu, mysle jak to bedzie , czy moze znow mi nie otworzy , a robila tak czesto kazala przyjechac a potem zlosliwie zmieniala pany i wracalem z niczym.
Tym razem jednak tak nie zrobila , wpuscila mnie , wiec zabralem co najpotrzebniejsze, oczywiscie nie odbylo sie bez monologu, w tym jest dobra, zawsze musi pogadac i to w taki sposob , ze okreca kota ogonem, taki sposob zrzucania winy na mnie.ilez razy musialem tego sluchac.
Ja sie pakuje ,ona mowi, troche to zabawne , ale ja juz ten scenariusz znam na pamiec i jakby mnie to nie obchodzilo
Zostaja u Niej jeszcze pewne moje sprzety wiekszych rozmiarow,ktorych oczywiscie nie biore, bo nie mam ciezarowki.jak zobaczyla ,ze ja na prawde sie wyprowadzam,powiedziala na koniec ,cichutko,prawie szeptem "zostan".W jej slowach nie bylo przekonania,powiedziala to zeby miec czyste sumienie,zebym kiedys nie zarzucil , ze mnie nie probowala zatrzymac,ale to juz bylo na prozno,ja juz z Nia nie zostane .
Potem umawialismy sie pare razy , ze odbiore reszte,ile razy nie wiem, i zawsze bylo tak , ze ja gotowy prawie jade , a tu zmiana decyzji, i tak w kolko. Az pewnego dnia sms ,mam zbrac co moje i to co kupilem dla nas,bo nie chce miec nic co bylo kupione dla nas.najpierw jade na dzialke, tam tez mam swoje rzeczy, sprzety, chce zebym zabral , nie bede sie sprzeciwial.W drodze powrotnej mam oddac klucze od dzialki i zabrac rzeczy z mieszkania ,oczywiscie zmienia plan
Potem jeszcze kilkakrotnie mnie tak zwodzila ,az nadszedl dzien,w ktorym ,musiala opuscic mieszkanie ,dostaje wiadomosc, ze mam sie stawic po to co zostalo po mnie.jedziemy,dusza na ramieniu, co tym razem , ale jestem zdesperowany,niech sie dzieje co chce.Podjezdzamy pod blok , wpuszcza mnie jej kolezanka,z mina ,ze nie moge sie powstrzymac zeby nie parsknac smiechem.ale coz daje rade . rzeczy oczywiscie sa spakowane , no to wynosimy, pralki,garderobianke itd.W kuchni jest jakis facet,zajety pakowaniem,miota sie ,bo pewnie nie wie co gdzie jest,aleja nie zwracam na to uwagi ,biore co moje i do samochodu.
ujechalismy spory kawalek,tel. mamwrocic bo zostaly moje ksiazki,wracam.
Co bylo w tym zabawnego ,mowila ,ze wyjdzie z domu a zapewne siedziala w pokoju,dziecinada.
Mowila ,ze mam zabrac wszystko , a w sumie pare cennych rzeczy zatrzymala , no chyba ze w zlosci je porozbijala ,jak to miala w zwyczaju, oddala mi prawie wszystkie prezenty , ktore dostala odemnie, a nawet te co dalem jej corce,zenada.
Ten ktos co byl u niej, byl celowo chciala mi pokazac ,ze majuz kogos , myslala ze o tym nie wiem , ze mnie tym zdenerwuje, czy cos w tym stylu , a ja mam dla niego wspolczucie,bo jak pojedzie z nim jak zemna jechala , to mu sie oczy otworza, ale to juz jego problem.
Najzabawniejsze w tym bylo to, ze spakowala mi pocieta sukienke,te w ktorej byla na imprezach ze mna, pociela ja na drobne kawalki , poczatkowo chcialem ja odeslac ale potem spalilem w piecu, ja Jej tej sukienki nie kupilem, woec co to mialo znaczyc, blazenada.
Jak opowiedzialem ta sytuacje naszym znajomym to pukali sie w czolo, albo parskali smiechem.
Tak zakonczyla sie "wielka milosc" ,o ktorej mnie zapewniala w listach w smsach itd, .................
poniedziałek, 13 maja 2013
od marzen do nienawisci
Wracajac jeszcze do tych dni,kiedy wszystko wskazywalo na to , ze razem juz pojdziemy przez zycie ,ze odtad bedziemy jak papuzki nierozlaczki,czesto ,siedzac,czy to w Jej domu , czy bedac gdzies,marzylismy .Jak to bedzie, jak juz starosc nas dopadnie. Dwoje starszych ludzi , trzymajacych sie za rece,ida na spacer,jedno wspiera drugiego i patrza na siebie tym samym wzrokiem jak przed laty.
Takie bylo jedno z naszych marzen,bo mielismy ich wiele,ale wlasnie to jedno bylo na pierwszym miejscu,dlaczego?Ano chyba dlatego ,ze starosc bywa okrutna i my chcielismy wlasnie tak ja przezyc,wlasnie w taki sposob.Byc tak samo zapatrzonym jedno w drugie jak przed laty ,miec oparcie w bliskiej osobie. Czesto idac gdzies po zakupy czy na spacer widywalismy takie pary ,i to nas cieszylo.
Z marzen zostal tylko pyl, na marzeniach sie skonczylo,choc bylismy tak blisko celu,
Choc staralem sie spelniac jej marzenia, tego spelnic nie moge i juz nie spelnie,bo gdyby nawet cokolwieksie jeszcze w moim zyciu zmienilo , ja juz nie mam zamiaru wchodzic do tej samej rzeki,zbyt bolesnie odczulem czym sa obietnice,zapewnienia,tak wiec na marzeniach poprzestanmy.
Ja juz marze tylko o jednym, o spokoju,pomarzylismy sobie kiedys,i czasem powroce do tych marzen ,ale juz nie bedzie w tych marzeniach Jej obok mnie.
Swoim zachowaniem zepsula wszystko,nie tylko nasze marzenia , ale i marzenia innych, czy jest tego swiadoma ?, mysle ze zlosc i nienawisc zatarla u niej wszystko.Dzis liczy sie dla Niej tylko chec zemsty
Brnie w tym kierunku , nie zwazajac na nic, oby to nie obrocilo sie w jej kierunku, tego jej nie zycze.
Mimo wszystko mam nadzieje , ze moze sie opamieta , ze przestanie kierowac sie zlymi emocjami,bo w innym przypadku moze stracic najblizszych i zostanie sama.Nie chodzi tu o mnie ale o tych co dzis sa blisko niej.Juz raz swoim postepowaniem doprowadzila do tego ,ze stracila nie tylko prace ale i jak mowila przyjaciol ,niby mowila , ze wszyscy ja kochaja , a jak nawalila odwrocili sie od niej , nie bylo odwrotu,choc prosilem zeby dali jej szanse ,nie dostala jej. wyleciala z hukiem, strzelila sobie wkolano ,i gdzie wtedy byli ci co stali za nia murem, ja mysle , ze poczekali na okazje i ta okazje sama im dala .Niby to bylo przezemnie ,ale to Tylko wymowka,podejrzewam , ze mieli jej dosc.Tak jak moi , nasi znajomi,tez po pewnym czasie mieli jej p prostu dosyc , poznali sie na Niej, oni tak ja nie. Ale dzis jestem juz madrzejszy,zobaczylem to czego nie widzialem, a moze nie chcialem.
Ja nie czuje dla niej nienawisci, mimo tego co zrobila ,moze ktos inny na moim miejscu staralby sie zemscic,ja nie mam zamiaru,bo wiem ,ze to do niczego nie prowadzi.Moze mam do Niej zal, ale nic wiecej.Gdybym chcial sie zemscic , to zostalby po niej tylko pyl ,ale po co ,przezylimy dobre i trudne chwile i niech zostanie to tak jakjest , bylo , minelo
Moze ktos ktoto przeczyta powie ,ze ja oczerniam,ze ja jestem bez winy, na pewno nie , jakas tam moja wina jest , ale to niestety prawda, gorzka prawda
Takie bylo jedno z naszych marzen,bo mielismy ich wiele,ale wlasnie to jedno bylo na pierwszym miejscu,dlaczego?Ano chyba dlatego ,ze starosc bywa okrutna i my chcielismy wlasnie tak ja przezyc,wlasnie w taki sposob.Byc tak samo zapatrzonym jedno w drugie jak przed laty ,miec oparcie w bliskiej osobie. Czesto idac gdzies po zakupy czy na spacer widywalismy takie pary ,i to nas cieszylo.
Z marzen zostal tylko pyl, na marzeniach sie skonczylo,choc bylismy tak blisko celu,
Choc staralem sie spelniac jej marzenia, tego spelnic nie moge i juz nie spelnie,bo gdyby nawet cokolwieksie jeszcze w moim zyciu zmienilo , ja juz nie mam zamiaru wchodzic do tej samej rzeki,zbyt bolesnie odczulem czym sa obietnice,zapewnienia,tak wiec na marzeniach poprzestanmy.
Ja juz marze tylko o jednym, o spokoju,pomarzylismy sobie kiedys,i czasem powroce do tych marzen ,ale juz nie bedzie w tych marzeniach Jej obok mnie.
Swoim zachowaniem zepsula wszystko,nie tylko nasze marzenia , ale i marzenia innych, czy jest tego swiadoma ?, mysle ze zlosc i nienawisc zatarla u niej wszystko.Dzis liczy sie dla Niej tylko chec zemsty
Brnie w tym kierunku , nie zwazajac na nic, oby to nie obrocilo sie w jej kierunku, tego jej nie zycze.
Mimo wszystko mam nadzieje , ze moze sie opamieta , ze przestanie kierowac sie zlymi emocjami,bo w innym przypadku moze stracic najblizszych i zostanie sama.Nie chodzi tu o mnie ale o tych co dzis sa blisko niej.Juz raz swoim postepowaniem doprowadzila do tego ,ze stracila nie tylko prace ale i jak mowila przyjaciol ,niby mowila , ze wszyscy ja kochaja , a jak nawalila odwrocili sie od niej , nie bylo odwrotu,choc prosilem zeby dali jej szanse ,nie dostala jej. wyleciala z hukiem, strzelila sobie wkolano ,i gdzie wtedy byli ci co stali za nia murem, ja mysle , ze poczekali na okazje i ta okazje sama im dala .Niby to bylo przezemnie ,ale to Tylko wymowka,podejrzewam , ze mieli jej dosc.Tak jak moi , nasi znajomi,tez po pewnym czasie mieli jej p prostu dosyc , poznali sie na Niej, oni tak ja nie. Ale dzis jestem juz madrzejszy,zobaczylem to czego nie widzialem, a moze nie chcialem.
Ja nie czuje dla niej nienawisci, mimo tego co zrobila ,moze ktos inny na moim miejscu staralby sie zemscic,ja nie mam zamiaru,bo wiem ,ze to do niczego nie prowadzi.Moze mam do Niej zal, ale nic wiecej.Gdybym chcial sie zemscic , to zostalby po niej tylko pyl ,ale po co ,przezylimy dobre i trudne chwile i niech zostanie to tak jakjest , bylo , minelo
Moze ktos ktoto przeczyta powie ,ze ja oczerniam,ze ja jestem bez winy, na pewno nie , jakas tam moja wina jest , ale to niestety prawda, gorzka prawda
piątek, 10 maja 2013
dlaczego
Czesto zadaje sobie to pytanie, dlaczego tak sie wszystko potoczylo.Dlaczego byla wlasnie taka, ja na prawde staralem sie dac jej wszystko co moglem.Opowiadala mi jakie trudne miala dziecinstwo,jak ciezko bylo jej w zyciu,ile musiala przejsc.
Ja tez nie mialem latwo ale teraz kiedy ,jak mi sie wydawalo,jest szansa na poukladanie sobie zycia,chcialem jej dac to czego nie miala.wychodzilem z siebie , zeby poczula ze mozna byc szczesliwym, ze mozna we dwoje zbudowac cos co przedtem bylo tylko marzeniem.
Przez jakis czas chyba dopialem swego,chyba udalo mi sie sprawic, ze Ona tez w to uwierzyla, ze poczula , ze to moze sie udac.Ale nie trwalo to dlugo,mimo tego, ze bylem w jej zyciu obecny tyle czasu ile tylko moglem , musiala dac o sobie znac, zaczac bruzdzic,snuc bzdurne domysly, czepiac sie mojej przeszlosci,choc nie bylo w niej nic takiego.Ja nie wnikalem w to co robila przedtem,bylo minelo, choc wiedzialem duzo.Jezeli chce sie byc razem trzeba wybrac , albo babramy sie w tym co bylo , albo zaczynamy od nowa,zamykamy drzwi i budujemy nasza nowa przyszlosc.
Nie podobalo jej sie tez to ,ze staralem sie aby moje rozstanie z zona odbylo sie bezbolesnie, to ja wrecz irytowalo, moze byla zazdrosna , ze jej dwa zwiazki rozpadly sie w wzajemnych oskarzeniach ,nienawisci itd.Ja chcialem zeby nie bylo prania brudow , ot tak , nie udalo nam sie ,podziekujmy sobie za wspolne lata ,i powiedzmy sobie na ulicy czesc jak sie bedziemy mijali, a nie odwracanie glowy, wzajemne oskarzenia,nienawisc. I to mi sie po czesci udalo.Ustalilismy wszystko,rozstajemy sie ale pozostanmy normalnymi ludzmi.
Nie umiala tego zrozumiec i wlasnie o to poszlo,wtedy tego dnia kiedy zadzwonila do mnie i chyba ze 40 min "nadawala",nie majac zupelnie racji , wtedy kiedy uswiadamiala mi swoje racje , krzyczac do tel.jakies bzdury,o wyzwiskach nie wspomne,wtedy pokazala , ze wlasnie to jej nie na reke . Chyba chciala zebym tak jak ona znienawidzil zone i zaczal prac brudy. To jest chore
Ile ja , i nie tylko, musialem sie nasluchac o bylym mezu , jaki on zly ,ile krzywdy wyrzadzil, i ta nienawisc,ta chec zrobienia z kogos potwora.Juz nawet nasi znajomi mieli dosc tych opowiesci,bo co spotkanie to ten temat poruszala, a szczegolnie jak troche wypila.
Probowalem zrobic cos zeby juz nie drazyla tematow, ale nie umialem,a teraz mysle , ze to bylo niemozliwe.
Co sie dla niej liczylo,na pewno jej racje, tu byla nie do przekonania , lozko, i pieniadze. Pamietam jak jej powiedzialem ,ze teraz troche mniej zarabiam, ze kryzys, ze musimy zacisnac pasa,co uslyszalem w odpowiedzi? " niemasz kasy? to co ty tu jeszcze robisz".
Nic na to nie odpowiedzialem, bylo mi przykro,co wtedy myslalem?nie wiem, ale teraz wiem jedno wtedy po tej awanturze trzeba bylo zwijac manatki i wiecej sie nie pokazac.
Czesto mysle ,co jeszcze moglem zrobic , zeby bylo dobrze , ale teraz widze , ze nic, moze jedno , trzeba bylo duzo wczesniej to przerwac,osczedzilbym sobie nerwow a tak mam co mam .
sobota, 4 maja 2013
tylko prawda
Ponoc prawda zawsze wychodzi na jaw, powtarzala mi to czesto, mowila , ze nie
umie klamac , ze to jest motto , ktore jej towarzyszy w zyciu. A jaka
jest prawda o tej prawdzie?
Chcialem i wierzylem w to co mowila , teraz po zweryfikowaniu ,wiem , jak bardzo sie z nia mijala,przykladow mozna przytoczyc wiele,nie bede sie rozpisywal co gdzie i jak,bo wyszlaby z tego gruba ksiazka.
Opowiadala o dwoch nie udanych zwiazkach, o tym co bylo kiedy jeszcze byla podlotkiem,zawsze stawiala sie w dobrym swietle, zawsze to ona byla pokrzywdzona.A jak bylo na prawde?W kazdym razie nie tak jak to opisywala. Dlaczego oba zwiazki byly tak nie udane,czy wina lezala tylko po stronie przeciwnej? Nic podobnego.
Wina zawsze lezy po obu stronach, nie ma idealow , a zreszta gdyby byly , nie byloby wasni , klotni,tylko sielanka cale zycie. Sek w tym , ze trzeba tez umiec zrozumiec druga strone,zastanowic sie , gdzie jest przyczyna,postarac sie znalezc kompromis, a co najwazniejsze nie wpadac od razu w szal i robic awanture.
Niestety tak to wygladalo, jakies domniemania, i zaraz wybuch zlosci,potok slow,udowadnianie ,ze to prawda, choc to tylko domysly.Ile razy ja to przezylem. A oni , zapewne tez, nawet na pewno.
Na potwierdzenie , ze czesto mijala sie z prawda jest fakt , ze opowiedziala mi historie, o pewnym zdarzeniu, bardzo przykrym,uwierzylem, ale kiedys przypadkowo w rozmowie , z kims kto byl jakby swiadkiem ,wyszlo na jaw, ze to wcale bylo nie tak , Fakt byl alkohol, mogla nie wszystko pamietac, ale to co sie zdarzylo , bylo jej wina i dalsze skutki nie byly aktem przemocy tylko jej swiadomego dzialania,no moze nie do konca swiadomego , bo alkohol pewnie zrobil swoje.
Bylo tez pewne zdarzenie , bylismy na dzialce na imprezie,wesolo spiewy grill, fajna impreza.
Znurzeni ,polozylismy sie spac , kto gdzie mogl , bo bylo pare osob , ja rozbilem namiot,tam tez sie polozylismy.Rano zamieszanie, nie ma jej, co sie stalo , zaczely sie poszukiwania.Nic nie wskazywalo na to ,ze moze byc cos co byloby przyczyna jej znikniecia, zadnej klotni,zadnego powodu.Chodzimy szukamy ,w koncu wsiadam do auta i jade szukac, tel milczy, nie odbiera , choc dzwonimy wszyscy.ujechalem chyba 20 km , jest ,pokonala 20 km na piechote, szla w strone domu.
Zdarzyla zadzwonic do corki zeby po nia przyjechala,prawie jednoczesnie sie zjechalismy, oczywiscie ze mna nie rozmawia,przyczyna ? Nie wiadoma. Po jakim czasie wyszlo na jaw , ze naopowiadala , ze to moja wina , ze ja cos zrobilem nie tak,Nic podobnego,byla wrecz sielanka,ale kto moze byc winny , ze cos sie w jej glowce uroilo?Znow oklamala wszystkich , ale czy swiadomie , czy to moze jakis uraz? Czy moze znow alkohol miesza jej w glowie.
Chcialem i wierzylem w to co mowila , teraz po zweryfikowaniu ,wiem , jak bardzo sie z nia mijala,przykladow mozna przytoczyc wiele,nie bede sie rozpisywal co gdzie i jak,bo wyszlaby z tego gruba ksiazka.
Opowiadala o dwoch nie udanych zwiazkach, o tym co bylo kiedy jeszcze byla podlotkiem,zawsze stawiala sie w dobrym swietle, zawsze to ona byla pokrzywdzona.A jak bylo na prawde?W kazdym razie nie tak jak to opisywala. Dlaczego oba zwiazki byly tak nie udane,czy wina lezala tylko po stronie przeciwnej? Nic podobnego.
Wina zawsze lezy po obu stronach, nie ma idealow , a zreszta gdyby byly , nie byloby wasni , klotni,tylko sielanka cale zycie. Sek w tym , ze trzeba tez umiec zrozumiec druga strone,zastanowic sie , gdzie jest przyczyna,postarac sie znalezc kompromis, a co najwazniejsze nie wpadac od razu w szal i robic awanture.
Niestety tak to wygladalo, jakies domniemania, i zaraz wybuch zlosci,potok slow,udowadnianie ,ze to prawda, choc to tylko domysly.Ile razy ja to przezylem. A oni , zapewne tez, nawet na pewno.
Na potwierdzenie , ze czesto mijala sie z prawda jest fakt , ze opowiedziala mi historie, o pewnym zdarzeniu, bardzo przykrym,uwierzylem, ale kiedys przypadkowo w rozmowie , z kims kto byl jakby swiadkiem ,wyszlo na jaw, ze to wcale bylo nie tak , Fakt byl alkohol, mogla nie wszystko pamietac, ale to co sie zdarzylo , bylo jej wina i dalsze skutki nie byly aktem przemocy tylko jej swiadomego dzialania,no moze nie do konca swiadomego , bo alkohol pewnie zrobil swoje.
Bylo tez pewne zdarzenie , bylismy na dzialce na imprezie,wesolo spiewy grill, fajna impreza.
Znurzeni ,polozylismy sie spac , kto gdzie mogl , bo bylo pare osob , ja rozbilem namiot,tam tez sie polozylismy.Rano zamieszanie, nie ma jej, co sie stalo , zaczely sie poszukiwania.Nic nie wskazywalo na to ,ze moze byc cos co byloby przyczyna jej znikniecia, zadnej klotni,zadnego powodu.Chodzimy szukamy ,w koncu wsiadam do auta i jade szukac, tel milczy, nie odbiera , choc dzwonimy wszyscy.ujechalem chyba 20 km , jest ,pokonala 20 km na piechote, szla w strone domu.
Zdarzyla zadzwonic do corki zeby po nia przyjechala,prawie jednoczesnie sie zjechalismy, oczywiscie ze mna nie rozmawia,przyczyna ? Nie wiadoma. Po jakim czasie wyszlo na jaw , ze naopowiadala , ze to moja wina , ze ja cos zrobilem nie tak,Nic podobnego,byla wrecz sielanka,ale kto moze byc winny , ze cos sie w jej glowce uroilo?Znow oklamala wszystkich , ale czy swiadomie , czy to moze jakis uraz? Czy moze znow alkohol miesza jej w glowie.
zamet
To , ze robila wokol mnie zamet to jasne, ale po czesci to moja wina, nie
wolno sie otwierac ,zwierzac ze wszystkiego. Ja pomyslalem , ze skoro mamy
reszte zycia spedzic razem to powinienem jej powiedziec o wszystkim, no i tu ja
strzelilem sobie w kolano.Wiedziala o wszystkim i to wykorzystala, jej
zawzietosc wziela gore przed rozsadkiem, mowila co innego , robila jeszcze co
innego.
Najwiekszy moj blad to to, ze dalem sie namowic na tel do Jej Corki, wymusila to na mnie , po co? Po to zeby bylo na mnie , Ona musi byc czysta , jakby co, to nie Jej wina , i dzieki temu sie udalo,.pisala ,dzwonila do mojej zony, podeszla ja , a co robi kobieta ,ktorej pali sie grunt pod nogami, nawet tonacy chwyta sie brzytwy, nie wazne srodki byle do celu, i Ona uwierzyla , a ja dla swietego spokoju potwierdzilem, nastepny blad.
A jak na tym wyszedlem?
Jak bylismy ten ostatni miesiac razem, ja powoli wszystkie swoje rzeczy zawozilem do "naszego" mieszkania , nawet te bardzo cenne. Byla jedna bardzo cenna rzecz , ktora miala byc zabezpieczeniem naszej przyszlosci,dalem jej to ,a co sie z tym stalo?
Po tej karkolomnej awanturze, kiedy uslyszalem "wypierdalaj z mojego domu", kiedy wywalila mnie jak kubel ze smieciami, ta cenna rzecz, zniknela . Co sie z nia stalo? Wyrzucila to jak moj telefon, czy po prostu sobie zachowala , wiedziala ze to kupa kasy.Nie wiem i sie nie dowiem.Zreszta wiele moich rzeczy juz nie wrocilo, za to oddala mi wszystko co bylo nasze , co Jej kupilem, co kupilismy razem, albo prawie wszystko , to co najcenniejsze swiadomie zostawila .
Wyrachowanie , premedytacja, to Jej cechy, dlaczego ja bylem taki slepy, dlaczego tego nie widzialem, a moze nie chcialem widziec.
Zreszta nie tylko ze mna tak postapila .
Tak sie teraz zastanawiam , do czego bylem Jej potrzebny, bo jak bylem potrzebny to sielanka a jak nie to won, taka jest prawda, bolesna .
Dowody? Prosze bardzo , pomijajac wczesniejsze sytuacje, przeprowadzka, kto pomogl? choc juz bylo miedzy nami zle? Przylot corki z narzeczonym? Ja pomagalem porzadkowac mieszkanie , dzialke, napelnilem lodowke, naprawilem samochod , A jak zblizal sie termin przylotu to wyszukala pretekst i znow bylem zly, pozbyla sie mnie , choc ustalilismy , ze sie nie bede pokazywal, cala Ona.
Dlaczego ja tego zwiazku nie przerwlem , jak mnie pierwszy raz , znow po soczystej awanturze o nic wywalila, bylbym dzis w innej sytuacji, nie zrobilem tego i teraz mam za swoje.Dobrze chociaz , ze moi przyjaciele ,ktorych znala i ja zaakceptowali, nie odwrocili sie odemnie, wrecz przeciwnie , w ich oczach Ona jest ta zla , przejrzeli ja predzej jak ja .Kto mieczem wojuje od miecza ginie !
Najwiekszy moj blad to to, ze dalem sie namowic na tel do Jej Corki, wymusila to na mnie , po co? Po to zeby bylo na mnie , Ona musi byc czysta , jakby co, to nie Jej wina , i dzieki temu sie udalo,.pisala ,dzwonila do mojej zony, podeszla ja , a co robi kobieta ,ktorej pali sie grunt pod nogami, nawet tonacy chwyta sie brzytwy, nie wazne srodki byle do celu, i Ona uwierzyla , a ja dla swietego spokoju potwierdzilem, nastepny blad.
A jak na tym wyszedlem?
Jak bylismy ten ostatni miesiac razem, ja powoli wszystkie swoje rzeczy zawozilem do "naszego" mieszkania , nawet te bardzo cenne. Byla jedna bardzo cenna rzecz , ktora miala byc zabezpieczeniem naszej przyszlosci,dalem jej to ,a co sie z tym stalo?
Po tej karkolomnej awanturze, kiedy uslyszalem "wypierdalaj z mojego domu", kiedy wywalila mnie jak kubel ze smieciami, ta cenna rzecz, zniknela . Co sie z nia stalo? Wyrzucila to jak moj telefon, czy po prostu sobie zachowala , wiedziala ze to kupa kasy.Nie wiem i sie nie dowiem.Zreszta wiele moich rzeczy juz nie wrocilo, za to oddala mi wszystko co bylo nasze , co Jej kupilem, co kupilismy razem, albo prawie wszystko , to co najcenniejsze swiadomie zostawila .
Wyrachowanie , premedytacja, to Jej cechy, dlaczego ja bylem taki slepy, dlaczego tego nie widzialem, a moze nie chcialem widziec.
Zreszta nie tylko ze mna tak postapila .
Tak sie teraz zastanawiam , do czego bylem Jej potrzebny, bo jak bylem potrzebny to sielanka a jak nie to won, taka jest prawda, bolesna .
Dowody? Prosze bardzo , pomijajac wczesniejsze sytuacje, przeprowadzka, kto pomogl? choc juz bylo miedzy nami zle? Przylot corki z narzeczonym? Ja pomagalem porzadkowac mieszkanie , dzialke, napelnilem lodowke, naprawilem samochod , A jak zblizal sie termin przylotu to wyszukala pretekst i znow bylem zly, pozbyla sie mnie , choc ustalilismy , ze sie nie bede pokazywal, cala Ona.
Dlaczego ja tego zwiazku nie przerwlem , jak mnie pierwszy raz , znow po soczystej awanturze o nic wywalila, bylbym dzis w innej sytuacji, nie zrobilem tego i teraz mam za swoje.Dobrze chociaz , ze moi przyjaciele ,ktorych znala i ja zaakceptowali, nie odwrocili sie odemnie, wrecz przeciwnie , w ich oczach Ona jest ta zla , przejrzeli ja predzej jak ja .Kto mieczem wojuje od miecza ginie !
Subskrybuj:
Posty (Atom)