Do
dzis nie moge zrozumiec , co Ja napadlo, bylo wszystko niby dobrze , a tu taka
awantura, zebym dal powod, ale przeciez nie dalem , nic zlego nie zrobilem.Cos
sie jej uroilo,cos sobie zakodowala.
Klotnie sie zdarzaja , nawet w najlepszym zwiazku,ale zawsze mozna dojsc do
porozumienia, tylko, trzeba chciec, coz nie miala zamiaru niczego sluchac, za
to musiala z siebie wyrzucic cala zlosc, no i oczywiscie , nie bylo swiadkow,
to ma opanowane, bez swiadkow , zeby nie bylo , ze to Ona wszczyna awanture .
Zapewne wszyscy jej uwierza, ze to moja wina, zlosc ,przebieglosc to jej atut.
Mialem znow jechac i pasc na
kolana? , nie , nie tym razem, zostalem u siebie,mam swoj kacik w firmie
, nie musze isc do domu, czekam , kiedy jej przejdzie.
Minely 3 dni , tel od dziewczyn ,
szukaja jej bo nie ma jej w domu, nikt nie wie gdzie jest,ja tez nie wiem, po
godzince nastepny telefon, znalazla sie , mam przyjechac, tu popelnilem najwiekszy
blad, ze pojechalem , po tym co uslyszalem powinienem juz wtedy zamknac ten
rozdzial, ale pojechalem , znalazla sie , gdzie lepiej nie mowic.
Wracamy do domu , oczywiscie
ze mna nie jedzie , wchodzimy do domu, masakra, jedna wielka demolka, wszystkie
rzeczy ktore nalezaly do mnie,pod drzwiami ,potrzaskane , wyglada to jak po
wybuchu bomby
Chce z nia porozmawiac, ale Ona nie chce,
wtedy powinienem obrocic sie na piecie i zniknac, po co zostalem,bo
chcialem mimo wszystko stworzyc z nia ten nasz wymarzony zwiazek?sam nie wiem .
Teraz wiem
jedno,nie mozna nic na sile, jak cos sie nie chce kleic nie wolno na sile ,bo i
tak nic z tego nie wyjdzie.
Oczywiscie na tym sie
nie skonczylo,robila kolejne awantury,mniejsze i wieksze,co jakis czas , tak
chyba dla rozladowania swoich emocji,prosilem, blagalem uspokajala sie ,na
jakis czas, a potem znow.
Kolejna wielka
awantura,po imprezie, znow nie wiadomo o co, ale teraz przy
swiadkach,oczywiscie byla podpita,znow wszystko co bylo dotkniete moimi rekami
ladowalo na podlodze, talerz z salatka , ja robilem , no bo kto mial to
zrobic,moje ciuchy itd, w oczach ta sama zlosc,przerazajacy widok.
Poszla tym razem
dalej, chwycila noz , chciala mnie zabic?pewnie tak w tym amoku, a na koniec
wypchnela mnie z pokoju tak ze przelecialem przez nastepne drzwi, dobrze ,ze to
nie szyba tylko plastik.Powinienem chwycic ja i chyba zwiazac , ale ja
nie chcialem robic jej krzywdy.
Sumujac to wszystko , podejrzewam ,
ze przedtem robila tak samo i dlatego te zwiazki nie przetrwaly,ale w swej
przebieglosci , robila to tak , ze zawsze byla ofiara , nie prowodyrem.
Po co ja dalej brnalem w to
bagno,widzialem co sie dzieje ,a jednak chcialem z nia byc , ludzilem sie , ze
skoro zapewnia mnie , ze kocha mnie , to sie zmieni,slepy bylem? , na pewno tak
i w dodatku gluchy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz