Nasze wyjazdy,zawsze przeplataly sie z dobrymi i zlymi chwilami, zawsze cos
,zawsze jakis powod zeby sie posprzeczac.Mowila mi , ze nie wazne czy mam
rozwod czy nie , wazne ze jestem, a potem jakby sobie zaprzeczala,gdzies w
podswiadomosci chyba sie obawiala , ze to sie skonczy , i co najgorsze , sama
dolewala oliwy do ognia.Dzis wiem , ze nie nalezy mowic wszystkiego, bo niby to
nie wazne , a jednak.
Jej corka studiuje w Anglii, wpadam na pomysl , zeby ja odwiedzic , nigdy nie bylismy na wyspach, rodzi mi sie szalony pomysl, zeby zrobic mala niespodzianke.Kupujemy bilety na samolot , ale nie mowimy , ze przylecimy, ha ha ,intryga.Lze , ze moja znajoma , ma poleciec i jest szansa zeby zawiozla jej prowiant i pare drobiazgow jej potrzebnych, polknela haczyk.
Przygotowania do wylotu, na pelnym gazie , zeby tylko nic nie zapomniec i sie nie zdradzic, to ma byc niespodzianka.Umawiamy sie .ze podjedzie na lotnisko i odbierze torbe od znajomej, ha ha , nic nie przeczuwa.
Nie powiem , mam pietra, nigdy nie lecialem samolotem,Ona tez.
Nadszedl dzien wylotu, torba spakowana , ilez to bylo wazenia , zeby nie przekroczyc dozwolonych kg, na wage z wagi i tak w kolko, podjechalem pod Jej dom, juz mam wejsc, ale wpadam na pomysl, ide kupic butelke, wypijemy na odwage.Juz razniej , mniej strachu, jej syn wiezie nas na lotnisko,po drodze podjezdzamy jeszcze do kantoru , Ona chce dokupic jeszcze pare funtow,kupila a co z tego wyniknelo powiem potem.
Pozegnania , odprawa, wszystko ok, chodzimy sobie po sklepie i nagle z glosnikow nasze nazwiska , ze mamy sie stawic przy autobusie , a nam sie wydawalo , ze jeszcze mnostwo czasu ;)
Startujemy , nic strasznego , nie udalo nam sie usiasc kolo siebie, a tak sobie obiecywalismy , ze polecimy trzymajac sie za rece, nie wyszlo . Ja siadam kolo milej pani ktora leci z mama, rozmawiamy , mila rozmowa, , ale katem oka widze ze jej cos nie pasuje , a czy to moja wina , ze nie bylo miejsca obok Niej, juz jest wsciekla , robi mi wymowki, jakos Ja przeblagalem , jest juz dobrze.
Ladujemy, odprawa idzie sprawnie , jakos sobie dajemy rade , nie znajac jezyka , i nie majac doswiadczenia w lataniu. Wychodzimy juz z Nasza torba , pelna niespodzianek, dla Jej corki, oczywiscie corki nie ma , co robic, czekamy , telefon do corki , nie mamy ,wiec dzwonimy do Polski do synowej , udalo sie , zaraz bedzie , widze ja jak biegnie,o malo mnie nie stratowala , nie spodziewala sie , udalo sie , na moj glos staje jak wryta .Oczywiscie mama sie chowala , wiec nakierowuje ja , szal radosci , niespodzianka wypalila.
Wiezie nas jej kolega , mamy w koncu 26 km do przejechania z lotniska do domu, i nagle autko sie zatrzymuje , awaria , klops co teraz , na szczescie jest pomoc drogowa zabiera nas i samochod i docieramy na miejsce.
Co bylo dalej ....................
Jej corka studiuje w Anglii, wpadam na pomysl , zeby ja odwiedzic , nigdy nie bylismy na wyspach, rodzi mi sie szalony pomysl, zeby zrobic mala niespodzianke.Kupujemy bilety na samolot , ale nie mowimy , ze przylecimy, ha ha ,intryga.Lze , ze moja znajoma , ma poleciec i jest szansa zeby zawiozla jej prowiant i pare drobiazgow jej potrzebnych, polknela haczyk.
Przygotowania do wylotu, na pelnym gazie , zeby tylko nic nie zapomniec i sie nie zdradzic, to ma byc niespodzianka.Umawiamy sie .ze podjedzie na lotnisko i odbierze torbe od znajomej, ha ha , nic nie przeczuwa.
Nie powiem , mam pietra, nigdy nie lecialem samolotem,Ona tez.
Nadszedl dzien wylotu, torba spakowana , ilez to bylo wazenia , zeby nie przekroczyc dozwolonych kg, na wage z wagi i tak w kolko, podjechalem pod Jej dom, juz mam wejsc, ale wpadam na pomysl, ide kupic butelke, wypijemy na odwage.Juz razniej , mniej strachu, jej syn wiezie nas na lotnisko,po drodze podjezdzamy jeszcze do kantoru , Ona chce dokupic jeszcze pare funtow,kupila a co z tego wyniknelo powiem potem.
Pozegnania , odprawa, wszystko ok, chodzimy sobie po sklepie i nagle z glosnikow nasze nazwiska , ze mamy sie stawic przy autobusie , a nam sie wydawalo , ze jeszcze mnostwo czasu ;)
Startujemy , nic strasznego , nie udalo nam sie usiasc kolo siebie, a tak sobie obiecywalismy , ze polecimy trzymajac sie za rece, nie wyszlo . Ja siadam kolo milej pani ktora leci z mama, rozmawiamy , mila rozmowa, , ale katem oka widze ze jej cos nie pasuje , a czy to moja wina , ze nie bylo miejsca obok Niej, juz jest wsciekla , robi mi wymowki, jakos Ja przeblagalem , jest juz dobrze.
Ladujemy, odprawa idzie sprawnie , jakos sobie dajemy rade , nie znajac jezyka , i nie majac doswiadczenia w lataniu. Wychodzimy juz z Nasza torba , pelna niespodzianek, dla Jej corki, oczywiscie corki nie ma , co robic, czekamy , telefon do corki , nie mamy ,wiec dzwonimy do Polski do synowej , udalo sie , zaraz bedzie , widze ja jak biegnie,o malo mnie nie stratowala , nie spodziewala sie , udalo sie , na moj glos staje jak wryta .Oczywiscie mama sie chowala , wiec nakierowuje ja , szal radosci , niespodzianka wypalila.
Wiezie nas jej kolega , mamy w koncu 26 km do przejechania z lotniska do domu, i nagle autko sie zatrzymuje , awaria , klops co teraz , na szczescie jest pomoc drogowa zabiera nas i samochod i docieramy na miejsce.
Co bylo dalej ....................
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz